Podlubińskie Miroszowice mają fascynującą historię. Wystarczy wspomnieć, że tutejszy, właśnie remontowany pałacyk stoi na pradawnym, przedchrześcijańskim wzniesieniu, które kiedyś oblewały wody fosy nadal widocznej w terenie.

W wiekach późniejszych Miroszowice były sprawnie zarządzanym majątkiem rolniczym z rozległym folwarkiem, oborami, stodołami, okolicznymi polami i lasami. We wsi funkcjonował młyn wodny, wiatrak mełł zboże, funkcjonował popularny zajazd, wieś posiadała swój cmentarz.
I tutaj przechodzimy do początków wieku XX i kolejnego usprawnienia założenia, kiedy to obsługę całego terenu przejęła sieć (sic!) torów wąskotorowych. To bardzo rzadkie rozwiązanie i jedyne znane mi na terenie wiejskim powiatu lubińskiego. Tory wykorzystywane były jeszcze przez funkcjonujący tutaj po wojnie PGR. W Lubinie swoją wewnętrzną kolejkę miał też DEFIL. Odkrywamy ciekawostki ziemi lubińskiej!
W Miroszowicach do przewozu płodów używano prostych lor (platform). Wózki przesuwano ręcznie, bądź z wykorzystaniem zaprzęgniętych koni. Ktoś pamięta funkcjonowanie tej wewnętrznej, folwarcznej kolejki?





3 komentarze
Stanisław Tadeusz Legierski
Tak pamiętam jak tymi torami wożono karmę dla świń do czterech chlewni . W chlewni nr.4 pracował w początku lat 50 do 56 nasz ojciec Michał Legierski . A kierownikiem tuczarni był Pan Kwoka imię chyba Stanisław dobrze nie pamiętam miałem w 1956r 10 lat. Przy parowaniu ziemniaków kotły z uparowanymi ziemniakami ciągnął do silosów koń siwek . Przed rokiem 1956 mieszkaliśmy w pałacu wejście mieliśmy po schodach głównych i zajmowaliśmy pokój i kuchnię po lewej stronie . Dużo by pisać lepiej to wszystko co pamiętam byłoby opowiedzieć . Dzisiaj mam 73 lat.
admin
Panie Stanisławie, przy okazji wystawy w świetlicy w Miroszowicach mieliśmy sposobność rozmawiać. Dziękuję za ciekawy komentarz potwierdzający w jaki sposób były przeciągane wózki po torach. Do którego roku tory były używane? Pozdrawiam serdecznie. Marcin Owczarek
Mieczysław
Pamiętam moja babcia Monika Wiktor pracowała w tuczarni i pchała ręcznie po torach wóz z paszą czy ziemniakami dla świń najgorzej to było zimą pamiętam jak zimy przysypywły tory nie nadążała odśnieżać je a swinia czaba było jesc dać to była ciężka praca.a moja mama jej pomagała. Pracowała tam aż do emerytury.