LUBIN

Indiańskie Miasteczko w Lubinie

          Kiedy byłem jeszcze całkiem malutki i później, kiedy już trochę podrosłem, a w telewizji nadal były tylko dwa programy telewizyjne w kolorach, a jakże czarno- białych, moją wyobraźnie rozpalały przygody bohaterów „Bonanzy”, a niedoścignionym wzorem do naśladowania był Old Shatterhand i jego czerwonoskóry brat Winnetou.

Były to czasy, kiedy aby spotkać kolegów trzeba było wyjść z domu, a nie „wejść” na FB, czy też inne portale społecznościowe. Nie było „komórek”, ba na zwykły telefon (czyt. „stacjonarny”- z reguły czerwony i z obrotową tarczą do wybierania numerów) trzeba było czekać kilkanaście lat. Nie było komputerów, nie było Xboxa, ani PSP.

Wtedy to włodarze miasta podarowali nam coś, co było nam – dzieciom potrzebne. Na ulicy Orlej, na Przylesiu, na początku lat 80-tych wybudowano plac zabaw. Cały drewniany, z domkami, zjeżdżalniami. Wybudowano „INDIAŃSKIE MIASTECZKO”.  W tamtej szarej rzeczywistości było to ziszczenie dziecięcych marzeń i obowiązkowe miejsce spacerów, na początku z mamami (kiedyś tak było, że to tata pracował, a na spacery chodziło się z mamą, nie było urlopów tacierzyńskich) a później już samodzielnie.

Poniżej zdjęcia z prywatnego archiwum z tego miejsca (oczywiście z mamami ) Jak macie inne zdjęcia z Indiańskiego Miasteczka piszcie i wysyłajcie zdjęcia . (marcinowczarek.lubin@gmail.com)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.