Bez kategorii

2011

              I przyszedł, już się panoszy ,choć ma dni raptem kilka. Nowy roczek 2011. Stary wspominamy z sentymentem, był tańszy przynajmniej o jeden procent( w tym przypadku Vatu), no i pożegnał się z nami jak przystało na doświadczonego, nobliwego starszego pana całkiem przyzwoicie. Zrobił święta, dał odetchnąć od codzienności( dlatego nie pisałem  rumieniec ), dokarmił (nie ma jak u mamy) i z klasą przywitał swojego następcę- co w zwykłym świecie się z reguły z taką pompą się nie zdarza  .

           W Lubinie żadnej noworocznej pompy, „czegoś” dla mieszkańców nie było. Było cichuteńko, a jeżeli już ktoś chciał się zabawić, o… nie ma sprawy – wrocławski Rynek szeroko otworzył swoje podwoje. Spragnieni wrażeń bieżyli ujrzeć show i z pompą przywitać Nowy Roczek. Lubińska nowożytna tradycja już od bez mała lat nastu nakazuje w Lubinie only prywatki, bądź dla zamożniejszych nielicznie ostałe lokale użyteczności publicznej. Ot, tradycja.

           Za to święta- klasycznie, tutaj nie mogło być odstępstw. Rodzinnie jak nakazuje tradycja. Tak było u mnie i tak pewnie w każdym domu, taką mam nadzieję. Fajnie.

            Kiedy jeszcze mieszkałem w Białymstoku było jeszcze ciekawiej. Wśród swoich znajomych miałem nie tylko katolików, ale i prawosławnych, a nawet Starowiercę ( tak, tak jest taki odłam Staroobrzędowców). Oznaczało to, poza pewnymi utrudnieniami w pracy w okresach świątecznych ,również pewne benefity. Dwa tygodnie po naszych świętach byłem na Boże Narodzenie zapraszany przez prawosławnych, potem co równie interesujące na Sylwestra, a tydzień po Sylwestrze prawosławnym, kolejny trzeci Sylwester Staroobrzędowy.

No i gdzie indziej jak nie na Podlasiu można po trzykroć witać Nowy Roczek???

           

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.